Kategoria

Dziennik


lut 20 2020 To ja, Narcyz się nazywam...
Komentarze (0)

 

Zanim przejdę do opisów moich różnych "przygód", chciałbym napisać co nieco o sobie.

Nie za dużo, ale coś powinno się tu znaleźć, co by nieco przybliżyło wszystkim autora tego bloga.

 

Młody nie jestem. Trójkę z przodu mam już tyle czasu, że kwalifikuję się chyba na starego kawalera. Z każdym rokiem widzę coraz mniejszą szansę, aby ten stan mógł się zmienić. Po części jest to spowodowane mną samym, a po części tym co widzę na około i jak odbieram większość ludzi.

 

Jak wyglądam? Niestety, pomimo że sam lubię oceniać ludzi po wyglądzie, to nie napiszę na swój temat zbyt wiele w tym aspekcie. Mogę za to napisać, że nie jest pod tym względem różowo.

 

Jaki jestem? Jakiś czas temu zauważyłem coś, czego przez większość życia w sobie nie zauważałem. Jestem narcyzem, z dość silnie rozrośniętym ego, ale również (i tu paradoks), bardzo obniżoną samooceną, kompleksami oraz bardzo niską pewnością siebie. Mieszanka zaiście ironiczna.

Pomimo że jestem dość mało atrakcyjny, to patrząc w lustro nie czuję obrzydzenia. Ba, ja nawet czasem dziwię się, że jest tak źle, jak jest (w sensie, że jest źle w oczach innych), bo przecież mi osobiście niemal wszystko pasuje. Są nawet momenty, kiedy myślę o sobie jak o w miarę dobrej partii, tyle że... specyficznej? Trudnej? Skrytej? Nie wiem. Te „pozytywne” momenty przychodzą w sytuacjach "porównawczych", w których wychodzę dobrze. Np. trafia się z czyichś ust jakiś zarzut odnośnie facetów, ja go nie spełniam i voilà, jestem tym „lepszym”, więc nie jest ze mną tak źle. Taki wyimaginowany punkcik dodany do puli zalet, których bardzo trudno mi jest się w sobie doszukać.

 

No, ale gdyby było ze mną tak dobrze (mówię o momentach, kiedy sobie te "punkciki" doliczam), to chyba by to ktoś już dostrzegł, prawda? Czy może jednak nie, skoro jestem również dość skryty, nieśmiały, małomówny, spokojny i mało towarzyski?

 

Nie wiem jak do końca jestem postrzegany na zewnątrz, ale podejrzewam, że w większości przypadków będzie to na zasadzie „szarego myszka” (takiego męskiego odpowiednika „szarej myszki”). Czyli taki spokojny kolega, który niczym się nie wyróżnia, a że wygląd też oka nie przyciągnie, to sobie po prostu jest. Ot jak NPC w grze RPG. Taki sąsiad mieszkający cztery domy dalej od głównego bohatera w Truman Show.

 

No dobra, bywało że ktoś jednak czasem mnie dostrzegał i w sumie... opiszę to chyba w następnym wpisie. Teraz spać, a do pisania przyjdzie czas znowu za parę dni.

 

lut 16 2020 Wstęp
Komentarze (0)

Dobry wieczór.

 

Trochę nad tym myślałem i w końcu przyszedł czas decyzji. Zakładam bloga. Kolejnego już, bo były wcześniejsze. Tamte były inne, ale tylko trochę. Za mało było w nich... mnie?

 

Nie mam przyjaciół z prawdziwego zdarzenia, więc nie mam za bardzo przed kim ściągnąć wszystkich masek. Każdy widzi jakąś cząstkę mnie, ale tylko ja widzę całość. W zasadzie wy też nie zobaczycie całości, ale za to zobaczycie coś, co mało osób może oglądać (a i tak tylko w kawałkach).

Myślę, że czas zwierzyć się i wypowiedzieć w temacie paru kwestii.

 

Jak ten blog będzie wyglądać...

Zacznę od tego, że motywem przewodnim, albo po prostu takim, który mnie zainspirował do pisania czegokolwiek, będzie opowiadanie o swoich znajomościach FWB. Skrót ten oznacza Friends With Benefits, czyli "przyjaciół z korzyściami". Krótko mówiąc, w swoim czasie poznawałem (i zapewnę dalej będę poznawał) osoby, z którymi łączył mnie seks, lekka przyjaźń i... w zasadzie niewiele więcej. Czasami dochodziły podobne zainteresowania, czy zbliżone światopoglądy, ale trzy rzeczy zawsze były mocno zaznaczane na początku - brak związku, brak małżeństwa, brak zakładania razem rodziny.

 

Wszelkie wyjaśnienia, skąd taki stan rzeczy wziął się w moim życiu, jak również to dlaczego w wieku 30+ lat nie założyłem rodziny (i dlaczego tak najpewniej pozostanie), również będą zamieszczane w różnych wpisach. Wpisy odnoszące się do poszczególnych znajomości będą przeplatane przemyśleniami, innymi zwierzeniami, jak i dziennikiem obecnego stanu rzeczy. Zwłaszcza tego ostatniego brakuje mi ostatnio i chciałbym mieć jakieś miejsce do zwyczajnego "wygadania się". Stąd pojawiały się wcześniejsze blogi, ale z różnych przyczyn nie przetrwały próby czasu.

 

Jak będzie z tym? Nie wiadomo.

Po prostu zapraszam do czytania.