sie 15 2020

Pierwsza, ale nie ostatnia (3)


Komentarze: 0

 

Po dłuższej przerwie wracam do pisania bloga.

 

Dużo się ostatnio dzieje w życiu, spory stres w pracy, powrót do samotności i inne problemy. To sprzyja motywacji do pisania, które jest mi potrzebne, żeby to gdzieś z siebie wyrzucić. Nie mam nikogo komu mógłbym powiedzieć tak naprawdę wszystko o sobie, a ostatnio moje zaufanie do zwierzania się w realu jeszcze bardziej zostało zatracone (za sprawą pewnej osoby). 

 

C.D.

 

A więc, wracając do mojej pierwszej… miłości.

 

Spotkania powoli nabierały tempa. Najpierw pojechałem do niej i wyczailiśmy fajną miejscówkę blisko stacji PKP. Wokół jej miejscowości nie było lasów (a przynajmniej nie na tyle, aby iść do nich z buta), więc wykorzystywaliśmy ruinę jakiegoś domku na stacji. Były to w zasadzie same ściany i dach, z gruzem porozwalanym dookoła. Wokół w niektórych miejscach rosły krzaki i zarośla. Ogólnie z zewnątrz albo nie było nic widać, albo było tylko widać, że ktoś jest. Z reguły było to miejsce odosobnione i mało kto się przy nim kręcił, ale czasem ktoś przechodził i trzeba było się chować (chyba że aktualnie nie robiliśmy nic zdrożnego).

 

Nasze spotkania polegały na rozmowach, przytuleniach i pocałunkach, ale i bardziej intymnych aktywnościach. Na pierwszych kilku pojawiał się tylko petting i seks oralny. Mój pierwszy raz nastąpił dopiero jak udało jej się wyrwać do mojego miasta i odwiedzić mnie w domu. Moja rodzina się wyprowadziła, więc miałem cały budynek tylko dla siebie. Dużo z pierwszego razu nie pamiętam, ale wiem że był udany na tyle, że miała trudności z wiarą w to, że była moją pierwszą. Było dużo czułości, namiętności, a także sporo koncentracji na nowych przeżyciach. Pierwszy raz mój „mały” był w czymś (kimś) innym niż moje ręce. Pamiętam, że szału z tym zbytnio nie było i oczekiwania nie do końca zostały spełnione. Tzn. było bardzo przyjemnie, ale fizycznie odczucia były słabsze. Lata masturbacji dawały o sobie znać, choć na szczęście problemów z erekcją nie było… jeszcze.

 

Z nią też, na kolejnych spotkaniach, przeżywałem pierwszy raz w życiu swoje fantazje. Nie była zbytnią entuzjastką noszenia spódniczek i sukienek, ale wiedząc jak to na mnie działa starała się ubierać je częściej. Połączenie jej małych, ale zgrabnych nóżek, gładkiej skóry, miłego dla oka i dotyku nylonu oraz majteczek, zakrytych przez najcudowniejszą kurtynę świata, wywoływało we mnie żywe emocje. Próbowałem się tym nasycać ile mogłem, bo nasze spotkania nie były tak częste jakbyśmy oboje sobie tego życzyli. Czułem przy niej wielką swobodę i pewność siebie, i to tym bardziej, że sama widziała w tym przyjemność. Dawała mi do zrozumienia, że jej to się podoba, często poruszając ten temat, a wręcz mnie jeszcze bardziej nakręcając fantazjując o tym.

 

Do dzisiaj pamiętam jedno wydarzenie związane z realizacją tych fantazji, które bardzo nas obojga zestresowało. Otóż podczas jednego z takich spotkań, kiedy ona siedziała na mojej twarzy, a ja byłem na dole wtulony w jej nylonowo-majteczkowy raj, zakryty od góry materiałem jeansowej sukienki, zdarzyło się że ktoś przyszedł do domu. Tym kimś okazał się mój ojciec, jednak to co miał do załatwienia sprawiło, że nie przerwaliśmy tego co robiliśmy, bo nie zamierzał on nawet wchodzić do góry. Zszedł jedynie do piwnicy i myśleliśmy, że zaraz sobie pójdzie. Nie myliliśmy się w sumie, bo ostatecznie nie zajrzał on do mojego pokoju, ale stało się coś innego. W pewnym momencie w pokoju zrobił się cień, a potem znowu było jasno jak wcześniej. Zza okna było słychać lekki hałas, ale po wyjrzeniu niczego nie dostrzegliśmy. Po chwili się wyjaśniło – z góry, po drabinie na zewnętrznej ścianie budynku, zaczął schodzić jakiś mężczyzna, który przyszedł z moim tatą i miał coś do załatwienia na dachu. Prawdopodobnie nas zobaczył podczas wchodzenia, bo cienia by raczej nie było, gdyby wchodził bez zatrzymywania. Musiał przystanąć i przechylić się do okna.

 

Szczęście w nieszczęściu, że chyba nic nikomu nie powiedział, bo sprawa nie wypłynęła w żadnej późniejszej rozmowie.

 

C.D.N.

 

Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz